czwartek, 13 grudnia 2007

ATAKSE.... :(

Mam nadzieję, że to nie tak ostatnio popularne słowo na D jak Depresja...
Ogarnął mnie totalny wnerw, bezradność i nie wiem co jeszcze. Tak to jest jak się chce dobrze. Teraz wiem, że biznes to biznes, a spotkania towarzyskie to drugie i należy jedno od drugiego rozgraniczać! A najlepiej nie współpracować ani nie zatrudniać znajomych. Klient i jednocześnie moja bliska znajoma zleciła nam wykonanie pracy. Pomijam, że projekt ciągnął się jak krew z nosa, bo a to logo nie tu, a to nie takie zdjęcia, a to pstro a to sro... Wrrrr, warczeć mi się chce a najlepiej ugryzłabym tak mocno jak tylko potrafię, a przynajmniej wyszarpała mięsień ...STOP... Chyba fiksuję. Niemniej jednak, nie jest dobrze. Termin oddania prac zbliża sie w poniedziałek, a ja już wiem, że nie ma takiej siły i nawet lampa Aladyna nie może pomóc. Zlecenie będzie wykonane na czwartek. Czyli w sumie tydzień po terminie... Nie pozostaje mi nic innego jak jutro ogłosić tę smutna wiadomość, że niestety, ale nie wyrobimy sie na 100% nawet na 200%. Tylko jak to zrobić? Mam nadzieję, że to się nie odbije na naszych relacjach towarzyskich, a przynajmniej mam taką nadzieję.

Po rozmowie...
Dostałam niezły opiernicz... Oby Ci którym podzleciłam wykonanie zlecenia wywiązali się z tego w terminie, bo inaczej będę gorzko płakała... ;/

Brak komentarzy: