poniedziałek, 21 stycznia 2008

Przeszłość... przyszłość


Późna pora - niedługo północ, a ja zamiast odsypiać wczorajszą imprezę siedzę i piszę...
Czuję jednak nieopartą potrzebę i chęć podzielania się przemyśleniami dotyczącymi przyszłość. Nie, - Przeszłości!!!mającej ogromny wpływ na moją przyszłość. Dopiero niedawno sobie uzmysłowiłam jak przeszłość kształtuje naszą przyszłość i życie. Zanim jednak o tym, winna jestem krótkie wprowadzenie...
Rok temu skończyła się moja sielanka... Miałam wszystko, pracę, ukochanego mężczyznę, plany na przyszłość niedaleką i daleką. Może życie przypominało "stałą", było uporządkowane i "stabilne". Do czasu...

Pewnego dnia, dowiedziałam się, że mężczyzna za którym skoczyłabym w przysłowiowy ogień "nie kocha mnie tak mocno jak ja tego oczekuję", zrezygnowałam z pracy, bo szef zapominał mi wypłacać pensję przez pół roku. Okazało się, że jestem sama jak palec, bez przyjaciół, a moja przyszłość malowała się pod jednym wielkim znakiem zapytania.
Wracając do mężczyzny z którym wówczas byłam, tj. już nie byłam...
Wspaniały człowiek, ciepły, miły, kulturalny tzw. do rany przyłóż. Ten jedyny raz nie miałam różowych okularów, widziałam jego zalety i wady. Mimo iż jestem perfekcjonistką, przymykałam oko na wiele zachowań lubego. Drażniło mnie w nim to, że zawsze ja musiałam wszystko organizować, że nie był towarzyski, że liczyła się dla niego wyłącznie praca, a nie ja, że kariera była na pierwszym miejscu, że mama go uzależniała i angażowała we wszystkie swoje sprawy, że mlaskał, i mówił: "ale to pyszne" po każdym jednym zjedzonym kęsie, że bałaganił i ciągle gubił swoje rzeczy, że musiałam pamiętać co, gdzie kiedy położył. Mimo tych wszystkich wad był mój, kiedy patrzył na mnie tymi swoimi maślanymi oczami, kiedy całował, przytulał, kiedy się śmialiśmy, kiedy był blisko, kiedy budził się rano o 4-tej i odwoził mnie na pociąg, kiedy nauczył się dla mnie gotować moją ulubiona potrawę. Zdawałam i w dalszym ciągu zdaję sobie sprawę, że człowiek nie jest idealny, że ma swoje przyzwyczajenia zwłaszcza 30-latek. Ja też nie jestem łatwa we współżyciu, ale na ten temat wywodu nie będę przeprowadzała. Jestem jaka jestem! :) A człowieka należy akceptować bez względu na wady i zalety. Ja ćma do światła, tak ja lgnęłam do jego ciepła i troski jaką mnie otaczał. I tu mam spotykamy się z pierwszym elementem przeszłości. Potrzebuję bliskości, troski, opieki. Dzisiaj to wiem, że jest to daleko idący brak taty w dzieciństwie. Za szybko musiałam dorosnąć. 14-letnie dziewczyny w mojej klasie chodziły na dyskoteki, myślały o pierwszych randkach, a ja o tacie, którego nagle zabrakło w moim życiu. Do dziś nie pogodziłam się z jego stratą. Dlatego tak dobrze mi było z lubym, bo czułam, że ja należę do niego a on do mnie. Miał w sobie wszystkie cechy których brakowało mi przez tyle lat. To w reszcie nie ja musiałam się opiekować, to mną się troszczono. Niemniej jednak sama też wykazywałam cechy matczyne. Nagle w jeden zimowy wieczór straciłam wszystko, co uważałam za szczęście. Zakomunikował mi, że powinniśmy się rozstać, a ja nawet nie potrafiłam się na niego złościć. To takie niezwykłe uczucie. Początkowo przez parę najbliższych dni łudziłam się, że to się wszystko jeszcze ułoży, że ma jakieś tymczasowe obawy o przyszłość. Z każdym dniem jednak dochodziła do mnie świadomość, że nic już nie będzie takie jak kiedyś. Od tego czasu minął rok. W dalszym ciągu utrzymujemy ze sobą kontakt, spotykamy się na kolacji, kawie. Ciągle lubimy swoje towarzystwo.
-"Bardzo się zmieniłem przez ten rok. Wiele zrozumiałem. Myślę, że spotkaliśmy się nie w tym czasie, w którym powinniśmy" - powiedział podczas jednego ze spotkań.

Dzisiaj powiedział, że nie wyobraża sobie że mógłby nie mieć ze mną kontaktu, że w dalszym ciągu siedzę w nim głęboko. Zastanawiam się tylko, co na to jego dziewczyna? Sam powiedział że się z kimś spotyka, że jest miła.
no wiesz, mam dziewczynę, jest miła... Może to ta jedyna?

- Martwię się Tobą - powiedział
- Mną? Zupełnie niepotrzebnie
- No nie wydaje mi się
- Zawsze sobie sama musiałam dawać radę więc i tak będzie tym razem
- Z tym się zgadzam bo jakoś nie mógłbym ci znaleźć faceta, prędzej bym go ze skarpy zepchnął :)
- Dlaczego?
- Jakoś tak .....:) Żeby sprawdzić czy umie latać hahahahaha :)

To zabrzmiało jak zazdrość!

- No wiesz nie mam do tego prawa

Ciągle mnie nurtuje co on myśli? Jakie są jego intencje? Czego oczekuje?
Ja wiem jedno, nie potrafiłabym już z nim tworzyć związku. Z jednej strony jestem aktualnie na etapie swojego życia, gdzie dla zaspokojenia własnej tęsknoty za ciepłem, mogłabym do niego wrócić... z drugiej zaś, tak bardzo czuję się z nim związana, że nie chcę mu wyrządzić żadnej krzywdy.

- Ciągle nie rozumiem jak to jest między nami tj. ja wiem co czuję, ale nie mam pojęcia w jakich kategoriach ty mnie traktujesz?- zapytałam.
- No a Ty co czujesz?
- Czuję, że jesteś mi bardzo bliski
- No widzisz i ja też tak czuję. Jak z Tobą nie rozmawiam to mi tego brakuje
Zastanawiałem się czy to że tak myślisz nie utrudnia Ci znalezienia sobie faceta.
Trudno to pisać.
- Kiedyś jedna pani psycholog powiedziała mi, że jeszcze we mnie siedzisz i tak do końca się z tobą nie pożegnałam
- Hhm..... Ty we mnie też siedzisz :) i tez mi trudno przyznać nawet przed sobą, że to tak jest

I wtedy mnie tknęło po raz drugi tego wieczoru...

Od momentu rozstania z nim zaczęłam się spotykać z jego totalnymi zaprzeczeniami.
Faceci nie mieli w sobie tyle ciepła i uroku. Nigdy ich też nie rozpatrywałam w kategoriach czegoś stałego. Byli tu i teraz, ale nie wyobrażałam sobie ich w roli ojców moich dzieci czy potencjalnych kandydatów na mężów.

- Spotkajmy się i porozmawiajmy o tym! Niedługo będę w Krakowie
- Nie wiem czy będę miała wolne, ale daj znać jak już będziesz.
- To będę czekał aż wyjdziesz

Nie wiem czego się mam spodziewać po tej rozmowie, o czym będziemy rozmawiali? O tym co siedzi we mnie? O tym, że nie potrafię być sama? O tym co było i już nie wróci? Dużo pytań, odpowiedź otrzymam jak się zdecyduję z nim spotkać.
Jakie to niezwykłe jak jedno wydarzenie, jeden człowiek, może zmienić nasze podejście do świata. Myślę, że siła jest w nas samych, w naszym myśleniu i działaniu. Siła jest także w ludziach, którymi się otaczamy. Chciałabym zamknąć przeszłość i powitać przyszłość... nową, szczęśliwszą, wspanialszą... po prostu moją.