Po raz kolejny lekarze usiłują wywołać poród wstrzykując mi oksytocynę. Ciekawa jestem jak długo będą mnie jeszcze nią szprycować. Leżę, na sali porodowej i z zazdrością słyszę jak kobiety rodzą. One rodzą, dzieci płaczą i ja też, bo ja już bym chciała mieć naszą Olkę przy sobie. W ręku ściskam gazetę z plotkami, przy głowie woda mineralna. Leżę centralnie na wprost wejścia na salę porodową z tyłkiem na ogród botaniczny w sali bez firanek, zasłon. Widownia w ogrodzie musi mieć niezły kolorowy widok ;) Oksytocyna już sie kończy a ja spokojnie leżę i czytam. Zaczynam z nudów chodzić po sali porodowej i w pewnym momencie odchodzą mi wody :) Hurra nareszcie, dzisiaj będę mieć Olę! Chrzanię to czy mnie będzie boleć czy nie. Najważniejsze, żeby Ola urodziła się zdrowa, tak bardzo na nią czekam:)
17:15 odchodzą mi wody
ok. 19tej dzwoni Melech:
"cześć Mała co słychać?"
"Kochana jestem właśnie między jednym a drugim skurczem, musze oddychać, bo mam bóle lędźwiowo-krzyżowe, a to te najgorsze. Jak urodzę to Łukasz da znać!"
"yyyyy"
"pa"
19:00 znieczulenie zewnątrzoponowe i błogi sen
21:00 zaczyna się III faza porodu
26 LISTOPADA 2009 godz. 21:15 urodziła się nasza córeczka OLKA
poniedziałek, 14 marca 2011
WITAMY W NASZEJ BAJCE
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Witaj na świecie Oleńko. Życzymy Ci pięknego życia. A Twoim rodzicom gratulujemy ogromnego szczęścia jakim dla nich jesteś!
Lusia z rodzicami.
Prześlij komentarz